Najlepiej. Przyzwyczaić i olać
Tak dzisiaj dowiedziałem się, że newsletter pisany w nocy po prostu sobie nie poszedł.
W sumie to nawet dobrze, bo okazuje się, że niektórzy z Was regularnie rano zaglądają do skrzynki właśnie po to, aby przeczytać sobie o tym, co tam w kosmosie piszczy. To znaczy nic nie piszczy w kosmosie, ale wiecie, o co chodzi. To w sumie bardzo przyjemne uczucie. Nawet po siedmiu latach pisania w necie o kosmosie.
W ogóle, mimo tego, że dopiero od kilku dni powstaje newsletter przyznaję, że jest to dużo przyjemniejsze miejsce od Facebooka. Sami zobaczcie jakie komentarze pojawiają się na Substacku pod poszczególnymi newsletterami. Przypomina mi to trochę początki Pulsu Kosmosu na Facebooku w 2015 roku. Fajna, lekka wymiana rzeczowych opinii na temat, zero trollingu, zero rechotu, zero chamstwa. Nic tylko przenieść Czytelników tutaj, zamknąć Facebooka i wrócić do normalności.
No dobrze, ale nie o tym. Tutaj nie powinno być nic o przyziemnych sprawach, bo idea tego newslettera jest taka, że to, co kosmiczne jest tu codziennością, a to, co ziemskie jest… jakieś kosmiczne.
Co tutaj widzicie? A tak, to egzoplaneta
Międzynarodowy zespół astronomów pracujących na Bardzo Dużym Teleskopie* zajmujący się charakteryzowaniem dysków odłamków otaczających bardzo młode gwiazdy przyglądał się ostatnio pobliskiej gwieździe znanej pod urocznym imieniem HD 114082. Analizując dane z VLT w połączeniu z danymi z kosmicznego teleskopu TESS naukowcy dostrzegli, a następnie sfotografowali krążącego wokół gwiazdy właśnie w takim dysku odłamków superjowisza, planetę wielokrotnie większą od Jowisza, największej planety Układu Słonecznego.
Planeta HD 114082 b krąży wokół młodego żółto-białego karła podobnego do Słońca, znajdującego się około 310 lat świetlnych od Ziemi. Jak zwykle w kosmosie jest to i blisko i daleko od Ziemi, w zależności od tego, jak na to patrzymy. Najbliższa gwiazda znajduje się 4 lata świetlne od nas - w tym kontekście ów superjowisz jest bardzo daleko. Z drugiej strony, nasza galaktyka ma 100 000 lat świetlnych średnicy - i tutaj okazuje się nagle, że ten superjowisz to gdzieś na podwórku sąsiada jest. Kwestia skali. Sama planeta krąży w odległości zaledwie 0,7 AU (1 AU to jednostka astronomiczna, czyli ok. 150 mln km, odległość między Ziemią a Słońcem), czyli tam, gdzie u nas jest Wenus. Pytanie, co w takiej odległości od gwiazdy robi planeta gazowa, pozostaje na razie bez odpowiedzi.
Skoro już mówimy o czymś odległym
Kilka miesięcy temu naukowcy obserwujący niebo za pomocą…. oh wait, znowu Bardzo Duży Teleskop. Trudno. Kilka miesięcy temu naukowcy obserwujący niebo za pomocą Bardzo Dużego Teleskopu dostali informację od innych badaczy o tym, że na niebie pojawiła się bardzo nietypowe źródło światła widzialnego (skatalogowane jako AT2022cmc). Natychmiast skierowano oko teleskopu w tę stronę. Jak się okazało, błyskotką okazała się supermasywna czarna dziura znajdująca się w odległej galaktyce. Sama czarna dziura nie świeci, ale ta akurat rozświetliła swoje otoczenie rozrywając przelatującą w jej otoczeniu gwiazdę. Naukowcy uważają, że jest to jak dotąd najodleglejszy zarejestrowany przykład rozerwania gwiazdy przez czarną dziurę. Dżet materii wyemitowany w tym zdarzeniu z biegunów czarnej dziury skierowany jest dokładnie w stronę Ziemi, stąd byliśmy w stanie ten obiekt dostrzec (po raz pierwszy w zakresie widzialnym).
Warto tutaj zauważyć jedną rzecz: aby do nas dotarło światło widzialne, naukowcy przekonują, że zdarzenie musiało wyemitować strumień światła biliard razy większy od Słońca. Tak, nie pomyliłem się, biliard, czyli milion miliardów. Bez komentarza.
To skoro już o supermasywnych czarnych dziurach mowa
Ta powyżej była odległa, to poszukajmy jakiejś bliższej. Wiadomo, najbliższą supermasywną czarną dziurę mamy we własnej galaktyce. Sagittarius A*, supermasywna czarna dziura w centrum Drogi Mlecznej oddalona jest od nas o ok. 28 000 lat świetlnych. Powstaje jednak pytanie, gdzie jest druga w kolejności supermasywna czarna dziura. Zakłada się bowiem, że wszystkie duże galaktyki posiadają własne supermasywne czarne dziury. Najbliższe masywne galaktyki to Galaktyka Andromedy (2,5 mln lat świetlnych) oraz Galaktyka Trójkąta (2,4-3.1 lat świetlnych od nas). Znacznie bliżej oczywiście znajdują się galaktyki karłowate, ale one zazwyczaj własnych supermasywnych czarnych dziur nie posiadają.
Zazwyczaj - to słowo klucz. Naukowcy są coraz bardziej przekonani, że galaktyka karłowata Lew I znajdująca się “zaledwie” 828 000 lat świetlnych od Słońca jednak taką czarną dziurę posiada. A mowa tutaj o naprawdę małej galaktyce. Jej średnicę szacuje się na jedyne 2000 lat świetlnych, co przy średnicy Drogi Mlecznej (100 000 l.ś.), czy Galaktyce Andromedy (200 000 l.ś.) sprawia, że jest ona jedynie drobinką.
Tak czy inaczej, w ubiegłym roku naukowcy badający tę galaktykę zarejestrowali przyspieszanie gwiazd zbliżających się do centrum galaktyki. Przyspieszenie to można by było wytłumaczyć za pomocą grawitacji supermasywnej czarnej dziury Lew I*, której masę szacuje się na ok. 3 mln mas Słońca. Mimo to naukowcy nie byli w stanie owej czarnej dziury dostrzec. Teraz jednak dwójka astronomów opublikowała pracę, w której dowodzi, że czarnej dziury nie widać, bowiem w jej otoczeniu nie ma wystarczającej ilości gazu międzygwiezdnego, który mógłby tworzyć jasny dysk akrecyjny wokół czarnej dziury, który dałoby się wykryć. Tym samym czarna dziura jest nieaktywna i niewidoczna. Naukowcy mają już jednak pewien plan, który w najbliższym czasie może pozwolić na potwierdzenie ich teorii. Jeżeli faktycznie czarna dziura tam jest, to powstaną nowe pytania, w tym m.in. skąd w tak małej galaktyce tak masywna czarna dziura. Jakby nie patrzeć, ta w naszej galaktyce jest tylko trochę masywniejsza (4 mln mas Słońca).
No dobra, tyle na dzisiaj. Udało się tym samym utrzymać liczbę dni roboczych z newsletterem bez żadnej przerwy.
Do usłyszenia jutro!
Radek
* zawsze rozwala mnie ta nazwa. Mamy już Bardzo Duży Teleskop, w budowie jest Ekstremalnie Wielki Teleskop. Nie mogę się doczekać na to, co przyjdzie po nim. Czkam na Niedorzecznie Ogromny Teleskop, Zaje*iście Kolosany Teleskop i w końcu na… albo dobra, nie napiszę tego. Sami coś wymyślcie.
Czarna dziura w Leo jest na diecie 😉
A co do nazw teleskopów to cieszę się że nie są brane z polskiego, zwłaszcza potocznego bo byłyby w CH*** wielkie i SQ*** QR** wielkie itp.
No z tymi teleskopami to faktycznie ubaw. Trzeba będzie nową skalę opracować aby wyrazić poszczególne wielkości i ich przyrost.