Nie ma sensu już wchodzić w dyskusję o tym, co się wydarzyło w 2022 roku i co być może wydarzy się w 2023 roku. Od tego mamy wszak codzienne wiadomości, aby opisywać to, co się dzieje na bieżąco. Z doświadczenia wiem, że nie jestem przesadnie dobrym prognostą. Gdyby rok temu ktoś mnie spytał co się wydarzy w ciągu kolejnych dwunastu miesięcy, zapewne obstawiłbym pierwszy orbitalny lot Starshipa i całkowitą porażkę SLSa. Jak już teraz wiemy, stało się dokładnie odwrotnie.
Musk kilkukrotnie ustawił sobie swoją wielką rakietę na stanowisku startowym, aby na nią popatrzeć i na tym się skończyło, choć teoretycznie miała latać co najmniej co dwa tygodnie.
SLS tymczasem po kilku nieudanych próbach startu, nie tylko wystartował, ale także prawidłowo wyniósł statek Orion na orbitę okołoziemską, a następnie skierował go w stronę Księżyca. Sam Orion także się sprawdził, bowiem doleciał do Księżyca, okrążył go i wrócił bezpiecznie na Ziemię. Czego chcieć więcej? Misja Artemis I zakończyła się sukcesem. Po drugiej stronie świata wszystko przebiega zgodnie z planem. Chiny tak jak obiecał, zakończyły budowę swojej stacji kosmicznej Tiangong. Bez fleszy, bez międzynarodowego splendoru. Po prostu wykonali robotę, zamiast o niej mówić. Chcemy tego, czy nie, chińskie podejście do eksploracji przestrzeni kosmicznej jest godne podziwu i niezwykle skuteczne.
A przecież sam powiedziałem, że nie będę pisał o tym, co się wydarzyło. Ech…
To w takim razie, skoro i tak już sobie zaprzeczyłem. Przyjrzyjmy się misji, której start zaplanowany jest na kwiecień tego roku. I nie, nie chodzi mi o start pierwszej załogowej misji Starlinera do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Z pewnością dla załogi będzie to przeżycie. Można to zrozumieć, jeżeli weźmie się pod uwagę poprzednie bezzałogowe loty Starlinera, które charakteryzowały się głównie dziesiątkami usterek. Owszem, w maju 2022 roku lot się udał, Starliner doleciał na orbitę, zacumował do stacji kosmicznej i wrócił na Ziemię. Nie zmienia to jednak faktu, że nie wiem, czy chciałbym się znaleźć na pokładzie tego pechowego statku. Chyba bym jednak podziękował.
O czym zatem mowa? Oczywiście o misji kosmicznej Jupiter Icy Moons Explorer, skrótowo nazywanej - a jakże - JUICE. Już w drugiej połowie kwietnia z Porty Kosmicznego w Gujanie Francuskiej wystartuje rakieta Ariane 5, która wyniesie sondę w ośmioletnią podróż do Jowisza. Jak to zwykle bywa z misjami kosmicznymi lot do największej planety Układu Słonecznego nie będzie lotem prostym. Sonda przeli w pobliżu układu Ziemia-Księżyc w sierpniu 2024 roku, następnie zbliży się do Wenus w sierpniu 2025 roku, ponownie przeleci w pobliżu Ziemi w styczniu 2026 roku i po raz ostatni w styczniu 2029 roku. Dopiero wtedy będzie miała odpowiednią prędkość, aby wystartować w 18-miesięczną podróż do Jowisza.
W lipcu 2031 roku sonda najpierw zbliży się do Ganimedesa, największego księżyca Jowisza (i największego w ogóle w Układzie Słonecznym), po czym 7 godzin później uruchomi silnik, aby wejść na orbitę wokół planety. Po tym, jak orbita przyjmie kształt kołowy sonda rozpocznie 2,5-roczną misję, w ramach której będzie przelatywała w pobliżu Ganimedesa i Europy. Pierwszy przelot wokół lodowej Europy zaplanowany jest na lipiec 2032 roku, czyli zostało nam już zaledwie 9,5 roku. Uroki podboju kosmosu!
Najciekawiej jednak będzie dopiero pod koniec 2034 roku, kiedy to sonda wejdzie na eliptyczną orbitę wokół samego Ganimedesa. Będzie to naprawdę spektakularne osiągnięcie, bowiem jak dotąd jeszcze żadna sonda kosmiczna nie krążyła wokół innego księżyca niż Księżyc. Na zdjęciu powyżej mamy jedno z nielicznych zdjęć Ganimedesa. Gdyby spytać przeciętnego człowieka niezainteresowanego kosmosem, z pewnością powiedziałby, że nigdy nie słyszał takiej nazwy.
Trudno mi jednak wyobrazić sobie, że w 2034 roku ktoś nadal będzie mógł to powiedzieć. Sonda JUICE początkowo wejdzie na orbitę na wysokości 5000 km nad powierzchnią Ganimedesa, jednak docelowo zbliży się do niej na zaledwie 500 km. W ciągu roku na orbicie powinna sfotografować całą powierzchnię Księżyca i dostarczyć nam naprawdę spektakularnych danych o tym fascynującym globie.
Pod koniec 2035 roku sonda rozbije się o powierzchnię Ganimedesa stając się pierwszym instrumentem stworzonym przez inteligentne istoty, który spocznie na powierzchni Ganimedesa. Nie wiem jak dla Was, dla mnie to jest naprawdę fascynujące. Z tego też powodu, życzę wam udanego startu JUICE w 2034 roku. Więcej nie trzeba. I niech ten Starship już wystartuje. Elonowi się należy trochę sukcesów po spektakularnej porażce na Twitterze i w Tesli.
Miłego dnia!
Radek Kosarzycki
Czytaj dalej:
No... już myślałem, że przygoda się skończy na poprzednim wpisie ;-)
Co do JUICE i Ganimedesa, to nie zakładałbym się, że się tam rozbije... wystarczy, że "jajogłowi" znajdą prawdopodobnie, potencjalnie... itd itp... tak jak było z Europą. Co prawda szanse na to w przypadku Ganimedesa wydają się minimalne, ale kosmos nas już nieraz zaskakiwał.