Pamiętacie jeszcze o dronie Ingenuity?
To ten pierwszy aparat latający na Marsie, który już się wszystkim znudził.
Zainteresowanie prasy i mediów poczynaniami Ingenuity na Marsie przypomina tak, prawdę mówiąc, to, co się działo na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych z misjami księżycowymi Apollo. Pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu z zapartym tchem oglądał każdy, kto miał dostęp do telewizora. Każdy przedstawiciel tamtego pokolenia mniej więcej kojarzy, gdzie oglądał Armstronga chodzącego po Księżycu. Zaledwie rok później, kiedy w stronę Księżyca startowała misja Apollo 13, żadne media już pod domy astronautów nie wysyłały swoich wozów transmisyjnych. Oczywiście zmieniło się to po eksplozji z module serwisowym statku Odyssey, który bezpośrednio zagroził życiu astronautów.
Zaledwie półtora roku temu, kiedy niewielki dron Ingenuity przygotowywał się do pierwszego, zaledwie 30-sekundowego lotu nad powierzchnią Marsa, wszyscy zastanawiali się: czy uda mu się oderwać od powierzchni Marsa, czy uda się bezpiecznie wylądować, czy uda się kontrolować jego lot w poziomie, czy w pionie. Tak się stało, że nie tylko pierwszy lot się udał, ale także udały się wszystkie cztery kolejne zaplanowane na najbardziej optymistyczny scenariusz.
Tutaj wystarczy dodać, że potem udało się wykonać jeszcze ponad dwadzieścia innych lotów, z których większość była naprawdę sporym wyzwaniem. Tak samo, jak w przypadku programu Apollo, w pewnym momencie informacje o lotach na Marsie wszystkich znudziły.
Co zatem słychać u Ingenuity?
Choć dron miał docelowo przetrwać na Marsie ok. 30 dni, to niemal 18 miesięcy później, 22 listopada wykonał swój kolejny, już 34. lot. Był to pierwszy lot od 29 września.
W międzyczasie jednak inżynierowie w sposób znaczący zaktualizowali z Ziemi jego oprogramowanie. Jak przekonują nowa wersja zwiększy możliwości drona podczas kolejnych lotów w dużo trudniejszym terenie niż pierwotne miejsce lądowania. Siłą rzeczy ostatni lot był jedynie lotem testowym, w którym helikopter wzniósł się w powietrze na 18 sekund i pokonał odległość zaledwie 5 metrów. Kolejne loty powinny być już nieco dłuższe.
Miejmy nadzieję, że Ingenuity nie skończy jak program Apollo i nie będzie ostatnim dronem na Marsie przez kolejnych 50 lat. W przeciwnym wypadku w 2072 r. ludzie znów będą ekscytowali się powrotem do lotów na Marsie, tak jak my teraz ekscytujemy się programem Artemis, czyli powtórką z lotów Apollo.
A skoro już padła nazwa Artemis…
Krótka aktualizacja. Statek załogowy Orion pobił w sobotę rekord odległości od Ziemi ustanowiony przez wspomniany już wyżej statek Odyssey (w którym znajdowała się załoga misji Apollo 13) i nadal oddala się od Ziemi. Jeszcze kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, nowy rekord i można zbierać się do domu.
Skoro jednak nie ma nic nowego ciekawego o tym, co się dzieje na pokładzie statku, pozwolę sobie coś wyjaśnić. Niemal pod każdym artykułem o przygodach statku Orion pojawiają się komentarze wskazujące, że na pokładzie statku nie ma żadnej załogi, więc nie jest to statek załogowy. Obstawiam, że żaden z autorów takiego komentarza już do newslettera nie dociera, więc wyjaśnię, że chodzi oczywiście o statek certyfikowany do przewozu załogi. Takim statkiem Orion jest niezależnie od tego, czy na jego pokładzie znajduje się załoga, czy też nie. Analogicznie, samochód osobowy nie przestaje być osobowy, kiedy wysiądą z niego ludzie. Co więcej - skoro już żyjemy w czasach przyszłości - autonomiczna taksówka jadąca ulicami Tokio bez pasażerów i kierowcy też jest osobowa, bowiem przeznaczona jest do przewozu ludzi.
Z drugiej strony, czy takim komentarzom można się dziwić, skoro pojawiają się one w otoczeniu komentarzy o płaskiej Ziemi, teoriach spiskowych, przypowieściach biblijnych i firmamencie, pod którym latają satelity? Nie wiem jak to się stało, ale ewidentnie algorytmy dostosowujące treści dla internautów dążą do naszej zguby i promują treści dla idiotów, które następnie są przyswajane i powielane na naszą zgubę. Nawet na przestrzeni ostatnich siedmiu lat zauważam kolosalny wręcz spadek jakości komentarzy i wysyp miłośników teorii spiskowych i bzdur takich jak powyższe. Przyznam szczerze, że trochę to przeraża i stawia ogromny znak zapytania nad sensem popularyzacji nauki.
Nieco bliżej, na orbicie dostawa kurierska
O godzinie 20:20 polskiego czasu rakieta Falcon 9 wyniosła na orbitę okołoziemską kapsułę towarową Dragon zawierającą ponad trzy tony zapasów i eksperymentów na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Statek automatycznie przycumował do stacji po trwającym 17 godzin pościgu za orbitalnym laboratorium.
Skoro mowa o kosmicznych usługach kurierskich…
W środę startuje kolejna misja księżycowa, o której tak naprawdę mało kto słyszał. Falcon 9 wyniesie na orbitę statek i lądownik Hakuto-R przygotowany przez japońską firmę ispace. Podróż do Księżyca powinna potrwać około czterech miesięcy. Jeżeli Hakuto-R wyląduje miękko na Księżycu będzie to pierwsze w historii miękkie lądowanie wykonane przez lądownik komercyjny, wykonany przez prywatne przedsiębiorstwo.
Na pokładzie lądownika znajduje się natomiast przygotowany przez naukowców ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich łazik Rashid. Oczywiście będzie to także pierwszy arabski ładunek na Księżycu. Zważając na to, że ZEA zdecydowało się zakupić transport na Księżyc w komercyjnym lądowniku, siłą rzeczy przypomina mi to… usługi kurierskie. Być może tak właśnie zaczyna się prawdziwa komercjalizacja podboju kosmosu.
Dobra, wystarczy na dzisiaj, bo zaśniecie, a przecież to początek tygodnia,
Radek
Gdzie indziej:
"Nie wiem jak to się stało, ale ewidentnie algorytmy dostosowujące treści dla internautów dążą do naszej zguby i promują treści dla idiotów, które następnie są przyswajane i powielane na naszą zgubę. " - niestety, ale w pełni się zgadzam. Facebook kiedyś był dla mnie zbiorem newsletterów. Dzięki niemu dobrze mi się śledziło strony, które mnie interesowały. Od dłuższego czasu jednak algorytmy mają gdzieś, co Cię interesuje (zwłaszcza jeśli są to treści naukowe, niszowe) i po prostu wyświetla, co on uważa za słuszne - sic!
Mało tego, nieważne czego dotyczy artykuł/zdjęcie/treść. Za każdym razem w komentarzach i tak znajdzie się jakaś gównoburza, odwołanie do teorii spiskowych, politycznej jatki... Tego się czytać nie da. I tak się dzieje w każdym serwisie, większym portalu, mediach społecznościowych. Kultura upadła. Praktycznie nigdy nie ma normalnej dyskusji. Narodziła się "kultura hejtu".
Edukacja też coraz bardziej kuleje, co odzwierciedla brak myślenia u ludzi. Mnie też zdziwiło, że trzeba tłumaczyć, co to znaczy "statek załogowy".
Mogłabym tak długo pisać, ale już samo pisanie mnie przygnębia. Nie są to dobre czasy dla cywilizacji.