Za górami, za lasami, ale nie tak znowu daleko...
astronomowie odkryli dwie planety podobne do Ziemi.
Tak się przynajmniej wydaje. Międzynarodowy zespół astronomów pracujących w Instituto de Astrofisica de Canarias okdryli dwie planety masą zbliżone do Ziemi krążące wokół czerwonego karła GJ 1002. Dwie jednak ich cechy są wyjątkowo atrakcyjne.
Po pierwsze, obie planety znajdują się w ekosferze swojej gwiazdy, czyli w takiej od niej odległości, gdzie temperatury na powierzchni planety mogą sprzyjać istnieniu wody w stanie ciekłym. Po drugie, cały ten układ planetarny znajduje się o rzut kamieniem od nas. Ten rzut kamieniem to oczywiście zaledwie 16 lat świetlnych od nas. Niby daleko, bo przecież najbliższy znajduje się zaledwie 4 lata świetlne od nas, ale z drugiej strony bardzo blisko, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że średnica naszej galaktyki to 100 000 lat świetlnych.
Nie zmienia to wszystko jednak faktu, że sam układ planetarny bardzo różni się od naszego. Czerwony karzeł jest dużo mniejszy od Słońca (1/8 masy Słońca), słabiej świeci, więc i ekosfera znajduje się dużo bliżej samej gwiazdy. Efekt? Bliższa gwieździe planeta potrzebuje na jej okrążenie 10 dni, a dalsza 21 dni. Dla porównania Ziemia znajduje się na tyle daleko od Słońca, że na jego okrążenie potrzebuje 365,25 dni. Stosunkowo bliska odległość układu od Ziemi sprawia, że o tym układzie możemy się dowiedzieć wkrótce znacznie więcej. Naukowcy wskazują, że spektrograf ANDES, który będzie zainstalowany na obecnie budowanym teleskopie ELT (Ekstremalnie Wielki Teleskop) będzie w stanie badać zawartość tlenu w atmosferze GJ 1002c. W ten sposób będziemy w stanie zajrzeć na powierzchnię planety, która znajduje się całe lata świetlne od Ziemi. No przyznam nie mogę się tego doczekać.
Wróćmy jednak do Układu Słonecznego
O tym, że Europa, jeden z galileuszowych księżyców Jowisza, jest najciekawszym miejscem w całym Układzie Słonecznym dla poszukiwaczy życia wiadomo od dawna. Skorupa lodowa o grubości kilkudziesięciu kilometrów skrywa we wnętrzu dwa razy więcej wody w stanie ciekłym niż Ziemia. Na styku skalistego jądra księżyca a grubym podpowierzchniowym oceanem mogą zatem występować warunki wprost idealne do powstawania życia. Z jednej strony skaliste jądro może dostarczać minerałów niezbędnych dla życia, tak jak w kominach geotermalnych na dnie ziemskich oceanów, a z drugiej strony gruba skorupa lodowa może chronić przed promieniowaniem, które akurat w otoczeniu Jowisza jest niezwykle silne. To wszystko jednak wiadomo od dawna.
Teraz jednak naukowcy z Teksasu postanowili sprawdzić co się dzieje, kiedy w powierzchnię Europy uderza/uderzała kometa czy planetoida. Opracowany przez badaczy model komputerowy wskazuje, że jeżeli w momencie uderzenia taki obiekt kosmiczny przebije się przez połowę grubości skorupy lodowej, to podgrzana stopiona woda i tak przedostanie się do oceanu podpowierzchniowego i niejako przy okazji zabierze z powierzchni utleniacze - związki chemiczne niezwykle cenne dla życia. Efekt? Może się okazać, że uderzenia takich obiektów mogły de facto zwiększyć szansę na powstanie życia we wnętrzu tego globu. O tym, czy takie życie tam jest dowiemy się jednak zapewne za około dziesięć lat, kiedy w pobliżu Europy będą przelatywały przeznaczone do tego sondy JUICE oraz Europa Clipper.
Co z tą stacją kosmiczną?
No tak, wczoraj rano, kiedy rosyjscy kosmonauci przygotowywali się do spaceru kosmicznego, doszło do wycieku płynu chłodniczego z tylnej części statku Sojuz zacumowanego do stacji. Płynu było całkiem sporo i uciekał ze statku przez ponad trzy godziny. Wiadomo, że w tej sytuacji inżynierowie musieli anulować spacer (to już druga anulowana próba dla tej dwójki kosmonautów - peszek).
Dzisiaj już po przeanalizowaniu sytuacji poinformowano, że wyciek został spowodowany uderzeniem mikrometeoroidu w jeden z radiatorów statku Sojuz MS-22. Samo wydarzenie nie stanowi obecnie jakiegokolwiek zagrożenia dla załogi znajdującej się na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Nie zmienia to jednak faktu, że statek ten stanowi środek ewakuacji dla załogi w przypadku, gdyby trzeba było stację nagle ewakuować. Co więcej, trójka astronautów, która przyleciała nim na stację we wrześniu, w marcu musi nim wrócić na Ziemię. Można zatem zakładać, że inżynierowie na stacji i na Ziemi będą musieli szczegółowo przeanalizować skutki uderzenia i jego wpływ na bezpieczeństwo korzystania ze statku w przyszłości.
A skoro już dzisiaj było o egzoplanetach…
To warto wspomnieć o jeszcze dwóch innych. 218 lat świetlnych od Ziemi w kierunku gwiazdozbioru Lutni znajduje się układ planetarny Kepler-138. Centrum tego układu jest czerwony karzeł, wokół którego krążą cztery egzoplanety, z czego dwie według badaczy składają się w większości z… wody.
Naukowcy przyjrzeli się planetom (odkrytym za pomocą ś.p. teleskopu Kepler) Kepler-138 c oraz Kepler-138 d za pomocą Hubble’a oraz Spitzera. Choć wody na nich od razu nie znaleziono, to porównując masy i rozmiary obu planet za pomocą modeli komputerowych, wyszło, że ponad połowa masy obu planet składa się z materii lżejszej od skał, ale cięższej od gazowego wodoru czy helu. Najczęściej w takim przypadku przyjmuje się, że tą materią jest woda. Naukowcy wskazują, że mogą to być po prostu większe wersje Europy i Enceladusa, lodowych księżyców z naszego Układu Słonecznego. Zamiast skorupy lodowej na zewnętrznej powierzchni, mogą one być otoczone gęstą atmosferą składającą się z pary wodnej.
No dobrze, starczy już na dzisiaj
Na pożegnanie tylko dorzucę wam najświeższe zdjęcie chińskiej stacji kosmicznej Tiangong, które właśnie przed chwilą wleciało na Twittera.
Miłego dnia,
Radek Kosarzycki
Czy będą jeszcze jakieś wpisy?
Mam nadzieję, że dożyję do czasów "eksploracji" Europy ;) Odkąd przeczytałem całą serię "Odyseja kosmiczna" ten księżyc zaczął mieć dla mnie zupełnie inne znaczenie ;)