Dawno mnie tu nie było!
Tymczasem w kosmosie dzieje się naprawdę dużo i aż szkoda o tym nie pisać.
No dobrze! Zacznijmy od tego, co się w kosmosie dzieje w ostatnich dniach. Nie ma nawet bowiem sensu sięgać dalej, bo za chwilę zaleją nas kolejne informacje i nigdy nie będziemy na bieżąco! O samym newsletterze będzie na samym końcu.
Kolejny rozbłysk na Słońcu. Tym razem klasy X1,9.
Od ostatniego newslettera sprzed roku wiele się zmieniło. Wtedy Słońce powoli budziło się zbliżając się wielkimi krokami do maksimum swojej aktywności w 11-letnim cyklu. Teraz jesteśmy już w zupełnie innym miejscu. Wszyscy miłośnicy obserwacji nocnego nieba wciąż mają w pamięci noc z 10 na 11 maja 2024 roku, kiedy niebo w nocy dosłownie się rozświetliło. Takich zórz polarnych nie pamiętają najstarsi obserwatorzy nieba z naszej szerokości geograficznej. Zorze te były skutkiem dotarcia do Ziemi sześciu różnych obłoków namagnetyzowanej plazmy, wyrzuconej ze Słońca w ciągu kilku wcześniejszych dni.
Warto jednak pamiętać, że skoro Słońce znajduje się obecnie w okolicach maksimum, czy też w samym maksimum słonecznym, to takie zdarzenie może się powtórzyć w każdej chwili.
16 lipca 2024 roku o godzinie 17:26 polskiego czasu sonda kosmiczna Solar Dynamics Observatory (SDO) zarejestrowała potężny rozbłysk na Słońcu. Pomiary wykazały, że był to rozbłysk należący do najsilniejszej klasy rozbłysków, czyli do klasy X (w tym przypadku konkretnie X1,9). Tak silne rozbłyski mogą powodować zakłócenia w komunikacji radiowej, zakłócenia pracy satelitów nawigacyjnych, ale także zaburzać pracę infrastruktury energetycznej na powierzchni Ziemi.
Naukowcy wskazują jednak, że rozbłyskowi nie towarzyszył żaden koronalny wyrzut masy, a więc burzy magnetycznej w najbliższych godzinach nie musimy się spodziewać.
Fosfiny na Wenus powracają z siłą wodospadu
Zapewne pamiętacie, jak kilka lat temu astronomowie ogłosili, iż w chmurach Wenus wykryli sygnał, który wskazuje na obecność związków chemicznych (fosfin), które w tamtejszych warunkach nie powinny być w stanie przesadnie długo przetrwać. Wniosek był taki, że skoro fosfiny ulegają rozpadowi w atmosferze wenusjańskiej, to coś musi je stale dostarczać. Badacze pokusili się nawet o stwierdzenie, iż źródłem tego związku mogą być mikroorganizmy żyjące w górnych warstwach atmosfery. Niemal natychmiast pojawiły się wtedy deklaracje o chęci wysłania przez różne agencje kosmiczne i firmy prywatne sond, które miałyby zbadać pochodzenie fosfin na Wenus. Z czasem jednak pojawiła się krytyka ze strony środowiska naukowego i temat nieco przycichł.
Teraz jednak fosfiny powracają. W najnowszym projekcie zrealizowanym za pomocą Teleskopu Jamesa Clercka Maxwella w ramach projektu JCMT-Venus naukowcy po raz kolejny odkryli fosfiny, ale także dwutlenek siarki oraz wodę w atmosferze Wenus. Co więcej, tym razem związki te odkryto znacznie głębiej w atmosferze planety niż wcześniej. To wprost zachwycające odkrycie, bowiem badacze pierwotnie poszukiwali jedynie wody w atmosferze Wenus. Okazało się, że jest tam znacznie więcej ciekawych związków chemicznych.
Autorzy artykułu wskazują tutaj na jeszcze jeden niezwykle ciekawy aspekt obserwacji. Okazało się bowiem, że ilość SO2 oraz H2O w atmosferze Wenus bezustannie się zmienia w skali od dni do lat. Ach tak, o mało nie zapomniałem. W chmurach Wenus odkryto także amoniak! Jak szaleć, to na całego.
I to się nazywa orbita eliptyczna!
Planet pozasłonecznych znamy całe mnóstwo. Być może trzydzieści lat temu odkrycie nowej planety było warte pierwszej okładki magazynu, dzisiaj jest to codzienność. Astronomom udało się już skatalogować ponad 5600 planet i ta liczba wciąż rośnie. Teraz jednak udało się odkryć coś naprawdę fascynującego.
1100 lat świetlnych od Ziemi astronomowie odkryli planetę skatalogowaną pod numerem TIC 241249530 b. Średnia odległość planety od gwiazdy macierzystej wynosi około 100 milionów kilometrów, a okres obiegu gwiazdy wynosi 167 dni. Brzmi normalnie? Oczywiście, bo to tylko wartość średnia.
W tym przypadku sytacja wygląda inaczej. Planeta bowiem znajduje się na ekstremalnie eliptycznej orbicie. Nigdy wcześniej jeszcze takiego czegoś nie obserwowaliśmy.
Jakby tego było mało, planeta okrąża swoją gwiazdę w kierunku przeciwnym do kierunku, w jakim obraca się gwiazda. To się zdarza bardzo rzadko.
Wszystkie dane wskazują na to, że mamy tutaj do czynienia z ekstremalną migracją. Planeta na początku najprawdopodobniej była mroźnym globem. Teraz jest to względnie ciepły jowisz, który za około miliard lat zamieni się w naprawdę gorącego jowisza, na którym temperatury będą sięgały tysięcy stopni. Warto tutaj wspomnieć, że planeta została odkryta już w 2020 roku przez teleskop kosmiczny TESS. Do odkrycia jego nietypowej orbity potrzeba było jednak innych teleskopów, które dopiero teraz spojrzały w stronę planety.
SpaceX chce już wrócić do wysyłania rakiet na orbitę
W ubiegłym tygodniu doszło do czegoś niesłychanego. Najlepsza rakieta kosmiczna w historii - Falcon 9 - doświadczyła awarii podczas wynoszenia na orbitę satelitów Starlink. Pierwszy stopień rakiety zadziałał prawidłowo, wyniósł ładunek, odłączył się i wylądował na platformie oceanicznej. Drugi człon rakiety jednak zaliczył wyciek ciekłego tlenu, przez co satelity nie trafiły na docelową orbitę. Wypuszczone z zasobnika satelity w ciągu kilkunastu godzin weszły w atmosferę ziemską i spłonęły. Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) natychmiast wszczęła śledztwo i… uziemiła wszystkie starty Falconów 9.
W poniedziałek jednak SpaceX złożył wniosek do FAA o zezwolenie na dalsze wysyłanie rakiet na orbitę w trakcie trwającego śledztwa. Nie ma w tym w sumie nic dziwnego. Rakieta ma wyjątkowo dobrą skuteczność (364 misje, 2 awarie w ciągu 14 lat) i całą kolejkę ładunków do wyniesienia w nadchodzących miesiącach. Zważając na to, że śledztwo może potrwać nawet kilka miesięcy, firma Elona Muska musiałaby się liczyć z ogromnymi stratami, szczególnie że na 31 lipca zaplanowany jest start prywatnej misji Polaris Dawn, a na połowę sierpnia start nowej załogi do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. FAA jak na razie jeszcze nie podjęła decyzji w tej sprawie.
—
O matko! Kolejny pomysł Kosarzyckiego! 🥱💁
Moi Drodzy!
Na przestrzeni wielu ostatnich miesięcy zastanawiałem się, gdzie dalej pisać o kosmosie, tak jak kiedyś. Do głowy przychodziło mi wiele pomysłów. Od czasu do czasu sprawdzałem, czy pisanie na Pulsie Kosmosu ma jeszcze sens i czy znajdą się jeszcze jacyś chętni, aby ten portal czytać. I faktycznie, za każdym razem, gdy wracałem do pisania 8-10 artykułów dziennie, ruch wracał, zarówno na stronie, jak i na Facebooku. Przy 3-4 tekstach dziennie, obie te platformy ignorowały posty nie wyświetlając ich nikomu. Prawda jest jednak taka, że w pewnym wieku, przy obowiązkach zawodowych, rodzinnych, spacerach z psami i tak dalej, nie da się samodzielnie pisać 8-10 artykułów dziennie. Aby to dobrze robić, potrzeba całej redakcji. Nie ma tutaj nawet co wspominać o jakiejkolwiek monetyzacji, której załatwienie (poszukiwanie partnerów, klientów itd.) zajmuje mnóstwo czasu i wymaga odpowiednich kompetencji sprzedażowych, których ja nie posiadam, ani przesadnie nie chcę posiadać.
Bardzo długo nie miałem żadnego pomysłu na to, jak rozwinąć ten problem. Wczoraj jednak przypadkiem podczas spaceru z psami włączyłem sobie poniższy podcast.
Przyznaję bez bicia, że nigdy wcześniej podcastu tego nie słuchałem i włączyłem tak na oko. Ale rozmowa Krzyśka z Radkiem Budnickim z newslettera poniżej:
przekonała mnie do tego, że do tematu trzeba podejść zupełnie inaczej. Tak, aby dało się to pogodzić ze wszystkimi innymi obowiązkami. Radek ma tutaj rację: trzeba pisać dla przyjemności, a nie na czas. Sam także wolę cieszyć się pasją i poznawaniem nowych informacji o kosmosie, niż sprawdzaniem ruchu na Google Analytics.
Z tego też powodu postanowiłem wrócić do pisania newslettera, który będzie trafiał prosto do Waszej skrzynki e-mailowej. Na razie umówmy się na dwa newslettery w tygodniu.
Co ważne, także tutaj na substacku, na stronie, będzie pojawiał się podcast. Oczywiście będzie on dostępny także na wszystkich platformach podcastowych, ale tutaj będzie miał swoje źródło.
Zaczynam powoli i ostrożnie, aby nie było tak, że znowu zacznę pisać codziennie, aby zniknąć wypalony po dwóch tygodniach.
Zachęcam zatem do zapisania się do newslettera w oknie poniżej, bo to też dla mnie bardzo ważne, abym widział, że to ma sens, że tu jesteście i czytacie.
Włączyłem także opcję wspierania finansowego przez czytelników. Wiadomo, że taka monetyzacja będzie także mobilizowała, ale decydujcie się na nią dopiero wtedy, gdy uznacie, że podcast i newsletter są dla Was ciekawe i chcecie, aby pojawiały się dalej i częściej.
Ostatnia rzecz. Jeżeli macie jakiekolwiek pomysły, uwagi, sugestie czy rady dotyczące tego, co powinienem poprawić lub zmienić, piszcie w komentarzach lub piszcie na maila. Obiecuję, że wszystkie przeczytam i na niektóre odpiszę.
Do usłyszenia!
Radek
Tak, zacząłem biegać i chodzić na siłownię. Ale to właśnie podczas godzinnego biegania (mięśnie i kości aż TRZASKAŁY) powstają takie pomysły, jak Puls Kosmosu, czy właśnie ten newsletter. 😂
A już się zastanawiałem czy jeszcze trzymać tu konto ;-)
Zresztą dalej się zastanawiam... z Facebooka i X'a już zrezygnowałem... ogólnie mam dość korpomediów... na razie z niecierpliwością czekam na zapowiedź threads, że w końcu będzie dostępne dla całego fediwersum (osobiście jestem na mastodonie).
Odnośnie startów F9 - starty wydają się coraz bliższe (nie wiem, czy to naciski NASA - chyba nie, bo zaliczyło tyle wpadek, że chyba w FAA ma sporego minusa)... w każdym razie NASA zbiera akredytacje prasowe na Crew-9, zaczęła dzisiaj i czeka tylko do końca miesiąca... więc... start za 3-4 tygodnie? (https://social.beachcom.org/@nasa/112803221306727081)
Wrócił!